Archiwum czerwiec 2003


cze 22 2003 Dlaczego wlasnie ona i on?
Komentarze: 7

Ona mieszka w miescie A, on w miescie B. Ona jest naprawde cholernie ladna, on tez jest niczego sobie. Z miasta A do miasta B wzdluz torow kolejowych jest 318 km - conajmniej 4,5 h jazdy - wcale nie tak blisko, prawda? Ona pewnie moze przebierac w adoratorach z miasta A, a i on ma kilka "cichych wielbicielek" w swoim miescie. Mimo to oboje od samego poczatku wiedzieli, ze nie chca nikogo innego niz siebie nawzajem... on pokonal dla niej to 318 km, tak jakby to byly dwa przystanki tramwajem. Oboje teraz wiedza, ze juz nie chca nikogo innego niz siebie nawzajem. To nie jest desperacka internetowa znajomosc na zasadzie "nikt mnie tutaj nie chce, to niech bedzie ten z daleka". Oboje maja wspolne zainteresowania, oboje mysla podobnie, nawet tzw. "osoby trzecie" mowia ze sa do siebie podobni. On mowi o sobie, ona odpowiada "ja też"... On przezyl przedtem kilka zwiazkow... Ona tez - oboje wiedza, ze ten jest inny... i to nie dlatego, ze dzieli ich tyle kilometrow, tylko dlatego, ze zadne z nich od pierwszego kontaktu nie mialo watpliwosci ze wlasnie o ta druga osobe chodzi. Brzmi jak z romansu, prawda? A zdarzylo sie naprawde...

sopel : :
cze 14 2003 Muzyka dzis ma sie zle?
Komentarze: 2
Jejku, ale z niektorych sa paskudni pesymisci. Ludziska mowia, ze muzyka ma sie zle, zadna amatorska kapela nie ma szans sie wybic, wszystko oparte jest o kase, nie powstaje nic nowego. A dla mnie to kicha, nieprawda. Po prostu dzis granie na instrumentach muzycznych stalo sie tak powszechne, ze dzis byle glupek kupuje czeskiego elektryka, zagra cos dwom swoim kumplom, ci mowia, ze to zajebiste. Potem kompletuje reszte zespolu i gra trzy akordy na krzyz, albo jakas ortodoksyjna odmiane metalu i uwaza sie za bóstwo, bo cos mu wychodzi... nie oszukujmy sie - poziom wiekszosci amatorskich kapel jest po prostu zenujacy. Wszyscy kopiuja utarte schematy, nie robia nic nowego i maja pretensje do swiata. Nikt nie przejmuje sie nutkami, metronomami, harmonia, rytmika, bo po co? Nawet nie wiedza, ze bas trzeba zgrac ze stopa. Po prostu to, co na zywo wyglada niezle, po nagraniu na plyte, gdzie na wierzch wychodza wszystkie niedociagniecia i brak umiejetnosci kreowania brzmienia nie nadaje sie do sluchania. A potem setki takich kapel bombarduja biedne wytwornie swoimi nagraniami a ci juz sami nie wiedza, co maja robic, bo po przesluchaniu piecdziesieciu beznadziejnych plyt mozna przypadkiem ominac ta jedna dobra. Poza tym - istnieja takie serwisy jak mp3.wp.pl, gdzie ludziska oceniaja amatorskie nagrania. Caly problem polega na tym, ze oceny sa zbyt subiektywne - zawsze jest w stylu - "zajebiscie, hiper, ekstra-mega", a ten kto napisze "kicha na maksa" bo stara sie ocenic nagranie obiektywnie dostaje od razu zjebke od reszty, ze sie nie zna i w ogole. A potem tacy "muzycy" nabieraja respektu do swojej muzy, mysla, ze sa zajebisci i formuluja takie teorie jak ta, ze dzisiejsza muzyka ma sie zle, bo w koncu sa zajebisci a nie da sie ich wypromowac... eh, ale to wszystko jest pojebane.
sopel : :
cze 12 2003 Polityka...
Komentarze: 2

Smiesza mnie ludzie, ktorzy brzydza sie polityka, mowia, ze ich to nie interesuje... wszelcy anarchisci i tym podobni.... Polityka, nie oszukujmy sie, jest wszedzie - wszyscy jestesmy politykami. Wyobrazcie sobie - jakis punkowiec najpierw mowi - "Polityka to gowno!", a nastepnie zastanawia sie, skad skolowac kase na wino i tlumaczy drugiej punkowie, ze ona moglaby mu np. pozyczyc 2 zl a on, dajmy na to, w czyms jej pomoze... to tez polityka. A polityka spoleczna? Powiedzmy w klasie wybieramy samorzad (klasa to tez takie male spoleczenstwo). A polityka budzetowa gospodarstwa domowego, czyli rozmowy w stylu - "Ja sobie kupie futro, a ty skrzynke piwa"? Wszyscy jestesmy politykami i nie ma innego wyjscia. Roznica polega tylko na tym, ze jedni zarabiaja na tym kase a inni nie - jedni po prostu oprocz codziennej polityki zajmuja sie rowniez polityka panstwa, narodu - taka jest wlasnie ich praca. Rownie bezsensowne sa wypowiedzi w stylku - "Ja nigdy nie zostane politykiem - wszyscy politycy to zaklamane swinie". Czy to dobrze, ze wszyscy politycy to zaklamane swinie? Nie! Czy nalezaloby to zmienic? Tak! Jak? Wprowadzajac do rzadu i parlamentu ludzi, ktorzy owymi zaklamanymi swiniami nie sa. Jaki z tego wniosek? Jezeli w ten sposob uzasadniasz swoja decyzje dot. mozliwosci zostania politykiem, oznacza to, ze jestes "zaklamana swinia". A ja chcialbym zostac np. Senatorem... lubie odpowiedzialne stanowiska i mam was wszystkich, ktorzy brzydzicie sie polityka w D... bo to w koncu wasza sprawa, nie? Bedziecie pozwalac owym "zaklamanym swiniom" rzadzic soba? Wasz wybor... ja mam na ten temat inne zdanie.

sopel : :
cze 11 2003 Ladny dzis dzien :)
Komentarze: 1

No, wlasnie zem se wrocil z nauki jazdy i zem se dodal ksienge gosciuff - mozna sie wpisywac, jak ktos chce - bardzo chetnie poprzegladam wpisy :)

sopel : :
cze 11 2003 Mesmeryzm?
Komentarze: 5

Mesmeryzm... jejku, jakie to archaiczne slowo... Ciekawe, czy cos takiego nadal istnieje, albo czy w ogole kiedykolwiek istnialo... ostatnio zaczynam wierzyc, ze ów mesmeryzm ma sie calkiem dobrze... lata sobie gdzies po swiecie i spina ludzi lancuchami... nagle chcesz ruszyc noga, i czujesz, ze cos jest do niej przypiete... chcesz sprawdzic, dokad ten lancuch ciagnie... powoli poruszasz sie wzdluz niego i robi sie coraz cieplej... w koncu czujesz, ze caly czas podazasz w jednym kierunku... na dodatek, ów lancuch porusza sie tak, jakby ktos z jego drugiej strony celowo nim pociagal, chcac ci powiedziec - "chodz. tu, chodz, czekam, jestem po drugiej stronie - serio..." i juz wiesz, ze na drugim koncu jest zywa istota, wcale nikt nie przykul cie do jakiegos paskudnego kamienia... moge powiedziec z cala odpowiedzialnoscia - "dzis jestem szczesliwy". A sprawca tego szczescia dobrze wie, ze o niego chodzi... i wie, ze wystarczy jeden gest...

sopel : :