Archiwum czerwiec 2003, strona 1


cze 07 2003 Sposoby komunikacji miedzyludzkiej...
Komentarze: 2

Kurcze, ludzie - mamy przekopane jak nie wiem co... internet sie rozpowszechnia, a co za tym idzie powstaja ciagle to nowe "znajomosci internetowe". A dla mnie to gowno - na 1000 nieznajomych osob z ktorymi rozmawiasz przez kabel trafia sie jedna, moze czasem dwie, z ktorymi rozmowa nie przebiege wedlug standardowego schematu. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem odbywania ROZMOW tylko przez internet. Czemu? Ten rodzaj rozmowy pozbawiony jest wszelkiej "artykulacji emocjonalnej" (muzycy pewnie od razu zalapia o co chodzi :). Juz milion razy lepiej rozmawia sie przez telefon a sto milionow razy lepiej w cztery oczy... Wyobrazcie sobie, ze mam to do siebie, ze mowie bardzo szybko i czesto zmieniam barwe glosu, a na dodatek jeszcze duzo przy tym gestykuluje... i teraz - rozmawiam sobie z takim kims najpierw przez internet - teoretycznie moge wyrazic swoje poglady i to wszystko... musialbym nauczyc sie pisac naprawde szybko, zeby duzo powiedziec... rozmawiam przez telefon - i nagle u mojego rozmowcy nabieram pewnej wartosci materialnej - bo mam juz swoj, niepowtarzalny glos i oryginalny sposob artykulacji wypowiedzi, ale dopiero kiedy stoje naprzeciw niego jestem soba... ludzie APEL DO WSZYSTKICH - nie bojcie sie rozmawiac w cztery oczy!

sopel : :
cze 06 2003 Wyprzedzic kaszlakiem baware...
Komentarze: 3

Hmmm... powiedzmy, ze jestem basista... no dobra - jestem... powiem wiecej - przede wszystkim jestem basista... dzieki Bogu - mam rowniez bas... tylko, ze nie jest to super-ekstra-sprzet, a raczej cos na pograniczu ozdoby, zabawki i gitary basowej (dla wtajemniczonych - Yamaha RBX250). Zawsze uwazalem, ze to gitara, na ktorej mozna sie nauczyc grac. Ale dzis nadszedl dzien, w ktorym chwicilem za lepszy bas (dla wtajemniczonych - GMR Bass Force Custom) i musze przyznac, ze basowanie nigdy jeszcze nie wydawalo mi sie tak latwe... dlaczego jedni moga szbciej nauczyc sie grac niz inni, tylko dlatego, ze maja lepszy sprzet? Nie wiem... i wiecie co? Wlasnie dlatego zabieram sie do roboty... wielcy polscy basisci zaczynali na "Lunach"... i niejeden polski basista wymiata sto razy lepiej niz jakis sredni amerykanski sideman, ktory zaczynal od Fendera Vintage (mae in USA oczywiscie). I dlatego ja, na RBX250 zamierzam wymiatac lepiej, niz ktokolwiek inny na wszelakich Ibanezach, Warwickach i GMR'ach... chociazby po to, zeby udowodnic, ze to wcale nieprawda, ze sprzet przeklada sie na umiejetnosci... a poza tym - paradoskalnie - to wlasnie swiadomosc tego, ze mam kiepski, a nie dobry sprzet dala mi gigantyczna motywacje do grania... i tak powinno byc...

sopel : :
cze 05 2003 Co ja robie i po co to robie...
Komentarze: 2

Jeszcze kilka dni temu w zyciu nie pomyslalbym, ze moge zrobic cos takiego, jak zalozenie bloga... zawsze kojarzylo mi sie to z czyms w stylu "moj kochany pamietniku...". Ale dopiero ostatnio doszedlem do wniosku, ze nie sam fakt posiadania bloga, a jego tresc swiadczy o dojrzalosci intelektualnej i emocjonalnej jego posiadacza (tak, te slowa jeszcze czesto beda sie tu pojawiac, bo wlasnie tymi kategoriami oceniam ludzi). Dlaczego to robie? Kiedys baaardzo chcialem napisac ksiazke... ale bardzo chaotyczna, taka, ktorej kazda strona wypelniona bylaby po brzegi moimi spostrzezeniami i przemysleniami... no ale coz... chyba nie musze mowic, ze caly misterny plan spalil na panewce, bo zdalem sobie sprawe, ze jedynymi czytelnikami czegos takiego byloby kilka osob z mojego najblizszego otoczenia... A teraz jest nowa szansa... forma elektroniczna i takie tam nowinki. Ale jesli kogos to interesuje, to nie bedzie tu wpisow w stylu: "w tej sie zakochalem", "wkurzaja mnie starzy" albo "tego nauczyciela nie lubie". Moje prywatne zycie, to MOJE prywatne zycie i to ja bede decydowal o tym, kto bedzie wiedzial o nim wszystko, a kto nic. I dlatego traktuje to cos, co nazywac bede moim blogiem jako miejsce, gdzie czasem bede zapisywal sobie jakies swoje "przemyslenia"... zobaczymy, co z tego wyjdzie... tymczasem - koncze...

sopel : :